środa, 5 czerwca 2013

witam

Emm... jestem chyba jedyną osobą na tym blogu, która sie jeszcze nie przedstawiła '-'
A wiec(nie zaczyna sie zdania od ,,a więc'', tak, wiem ^^'') na imię mi Angelika(napisze mi ktoś ,,Andżelika'' to zabiję -.-), mam 14 lat. Mangą i anime interesuje się prawie od roku, językiem japońskim trochę krócej. Moje posty będą zazwyczaj o origami, ale mogą sie też pojawić jakieś inne, co mi strzeli do głowy ^^ Na razie to tyle, być może niedługo dam instrukcje zrobienia żurawia :) Papa ^^

poniedziałek, 20 maja 2013

Pustka

Hm.. widzę, że wszyscy zaczynają od przedstawienia się.
Każdy z nas chce kimś zostać<tylko o tym nie wie>.
Czytając mangę, książkę fantasy, oglądając anime wkraczamy w zupełnie inny świat pełen magii - ten do którego chciałabym przynależeć.
Jestem Shimai Anko, mała, nieśmiała, roztrzepana, bez pewności siebie osóbka.
Kim jestem? Marzycielem. Kim chce być?...... odwieczne pytanie, może na nie odpowiem jak tylko zejdę na ziemie<buhahaha>.
Na drugie mam chaos... takoż i z moją nauką jest.... do duszy.
Japońskim zaczęłam się interesować w okolicy 16 roku życia, kiedy to dowiedziałam się że te "chińskie bajki" to anime.
 Uczyć się zaczęłam<bardziej na serio> w czerwcu 2012, kiedy to w głowie powinnam mieć pisanie licencjatu. Oczywiście jako osóbka, która równie szybko zyskuje motywacje co ją traci ... mimo tak długiego okresu "nauki"  potrafię się ewentualnie przedstawić ^^.
Japoński to takie moje hobby. Nie mam z nim związanych jakiś głębszych planów. Nauczę się, czy też nie.. ważne, że się przy tym dobrze bawię.
Mam nadzieję, że każdy z was znajdzie tu coś dla siebie, taką odskocznię od rzeczywistości co by się pośmiać, zmotywować, dowiedzieć się czegoś nowego, mądrego, głupiego lub pożytecznego.





niedziela, 19 maja 2013

Moja przygoda z językiem japońskim - jak to się zaczęło?


こんにちは
私は Amaya Beata です
よろしくおねがいします m( _ _ )m

Dlaczego język japoński? Hmm... W tym roku skończę 23 lata - jeszcze do wieku lat 19 sama nigdy bym nie pomyślała, że będę się uczyć japońskiego. Inne języki takie jak hiszpański, włoski? Jak najbardziej! Ale japoński? Toż to były dla mnie zwykłe, niezrozumiałe dla normalnego śmiertelnika krzaczki albo coś w stylu egipskich hieroglifów - coś tak bardzo innego, egzotycznego, że wydawało się, jakby Japonia leżała na jakimś Marsie, Uranie czy innej planecie - a nie na sąsiednim kontynencie.
Co zatem się zmieniło?
W wieku 19 lat - kiedy moja wiedza ograniczała się do "anime się ogląda, mange się czyta" i znania jedynie Sailor Moon - poszłam na studia. Na jednych z pierwszych zajęć podczas pracy w parach poznałam Anko. Najpierw nieśmiało patrzyłyśmy na siebie, nie wiedząc, z kim mamy do czynienia i jak by tu zagadać. Potem - no cóż... swój swojego zawsze znajdzie - nawet nie trzeba specjalnie szukać. Bratnie dusze działają jak dwa magnesy o przeciwnych biegunach - wzajemnie się przyciągają.
Dlaczego o tym piszę? Miałam pisać o japońskim. Ale właśnie dzięki Anko rozpoczęłam swoją przygodę z tym językiem. Słuchając Anko z zapałem rozprawiającą o Japonii, anime, mandze, japońskim - zaczęłam się sama tym żywo interesować. Najpierw oglądanie anime, wyłapywanie podstawowych zwrotów (ohayou, konnichiha, arigatou, oyasumi itp.) To też wpłynęło na moje zainteresowanie japońskim - osłuchałam się trochę języka i odkryłam, że japoński brzmi bardzo przyjemnie i miękko (a nie jak twardy faszysta).
I wreszcie, mniej więcej w grudniu 2011 roku - zaczęłam uczyć się japońskiego.
Ktoś mógłby uznać, że uczę się już 1,5 lat i pewnie umiem już co nieco - otóż nie. To prawda, że uczę się od grudnia 2011, ale w międzyczasie miałam przerwy - czasem kilkudniowe, czasem miesięczne. Poza tym uczę się sama w domu, korzystając jedynie z dostępnych w internecie darmowych kursów czy innych stron do nauki (również obcojęzycznych). 
Czasem uczę się gramatyki, czasem poznaję nowe słówka, ale najchętniej uczę się nowych kanji. Te krzaczki okazują się być łatwiejsze niż mi się wydawało! Naprawdę wielką frajdę sprawia mi uczenie się kanji przez skojarzenia: albo patrząc na dany znak wyobrażam go sobie jako obrazek (w końcu kanji to takie pismo obrazkowe), albo - w przypadku złożeń różnych kanji - rozbieram je na części patrząc z czego się składa i wymyślając historyjki. Pomysłowość Japończyków w tym względzie często mnie zadziwia (a mówiąc ściślej to bardziej Chińczyków, bo kanji jak wszystko inne jest "made in China"), np. taki "kwiat" 花 , który składa się z "trawy" (u góry), człowieka (po lewej) i łyżki (po prawej). Wydaje się dziwne i z początku niewiadomo, co to ma wspólnego z kwiatem, ale zaprawdę, powiadam wam - im dane kanji dziwniejsze się wydaje, tym można ciekawsze skojarzenia i historyjki do tego wymyślać! \(^_^)/
Na dziś ode mnie wystarczy. Będę pisać dalej o swoich przygodach i odczuciach co do języka japońskiego, jak i całej Japonii i wszystkiego, co z tym związane.
Miło było Was poznać.
Do zobaczenia!
Amaya Beata

PS. A jeśli ktoś jest zainteresowany moimi skojarzeniami kanji - zapraszam skromnie tu: 


Zmora językowa - brak motywacji

 Nigdy nie nauczę się języka... nie mam do tego talentu...
.
.
.
Bullshit!

Ale nim przejdę do głównego tematu tej notki...
Jestem Haku Shiroi (白 白い - Biel Biała). Taka tam osóbka na tym wielkim świecie. Kolejny współtwórca (nie mylić z pomysłodawcą) owej strony. Do zainteresowań mogę zaliczyć głównie:
rysowanie, pisanie, słuchanie muzyki, nauka języków obcych, fotografowanie.

Dopiero od pewnego czasu  zrozumiałem, że chciałbym wiązać swą przyszłość z językami w dość dużym stopniu. Co z tego wyjdzie? Kto wie! 

Tak więc jak każdy zapaleniec językowy, prawie każdego dnia zadaję sobie pytanie "Co zrobić, aby uzyskać poziom perfect w danym języku?"
Mam nadzieję, że pewnego dnia odpowiem sobie na to pytanie (a może już znam odpowiedź?).

Mam taki pewien cel w życiu. Otóż chodzi o to, aby móc w przyszłości uczyć ludzi i pomagać im w ich zmaganiach z językami. Aby pokonać trudności, z którymi ja nie mogłem sobie poradzić.

Ale to tyle o mnie! To nie ja mam być w tym poście głównym tematem. 

Czas na esej z  serii: Wywody Haka.

Często można przeczytać, czy usłyszeć, że KAŻDY może się nauczyć języka. Komuś to zajmie dłuższy, a komuś krótszy czas. Czy to prawda? Ja myślę, że tak!
Wiele ludzi załamuje się swoim poziomem języka. Uczą się, a nic z tego nie wynika. W takim razie po co się uczyć, skoro nawet nie widać efektów pracy? 
Dobrym przykładem takiego myślenia jestem ja sam. Dlatego pewnego dnia coś sobie uświadomiłem. Uczę się języka japońskiego (sam) około 4 lat. Pewnie pomyślcie "No to jak zawodowiec!". Otóż nie. Mówiąc szczerze to ledwo się dogadam. Nie mam na celu Was demotywować i zniechęcać do nauki języka japońskiego lub innego języka. Nie chodzi mi też o to, że japoński jest tak trudny. Nie, nie, nie! Podobnie jest z moim angielskim. I gdy tak się zastanawiam, dlaczego tak jest, dochodzę do pewnych wniosków. 
Otóż: Ile znamy osób, które mają 18 lat, uczą się języka niemieckiego od podstawówki i potrafią jedynie powiedzieć "Ich gehe in die Disco gern."? Ja znam takich masę. Znam osoby, które będące na profilu angielskim, ledwo potrafią złożyć dobrze gramatycznie zdanie. 

Mamy w szkole same 5 i 6, a gdy dochodzi do rozmowy z obcokrajowcem rozkładamy ręce i zdajemy sobie pytanie: "Dlaczego nie potrafię nic powiedzieć? Dlaczego niczego nie rozumiem?"
Problem tkwi w naszej nauce.

Wiem to po sobie. Mogłoby się wydawać, że po 4 latach nauki japońskiego powinienem swobodnie nim władać. A ja podczas rozmowy ledwo rozumiem, co do mnie się mówi. Chwytam się za głowę i załamuję. 
"No przecież tyle czasu spędziłem przed książkami i to wszystko na marne?!"

Jedynie co mogę powiedzieć to "NIE ZAŁAMUJCIE SIĘ!". Podstawowym błędem, który popełniłem była "sucha" nauka. Czytałem zagadnienia gramatyczne, rozwiązywałem zadania, uczyłem się słówek. 
A gdzie żywy kontakt z językiem? Ile razy mówiłem w tym języku? Ile razy słuchałem nagrań? Ile razy rozmawiałem z obcokrajowcem? Gdybym zebrał cały ten czas, być może byłby to tydzień. Tydzień żywej nauki na 4 lata? I czego ja oczekuję od siebie? Że zacznę mówić niczym rodowity Japończyk? 
A tak wiele razy powtarzałem "Co jest nie tak ze mną? Uczę się 4 lata, a nic nie potrafię!"
Tak naprawdę nie chodzi tu o czas nauki, a o jej jakość. Gdybym przykładał się do tego co robię, zamierzone efekty z pewnością ukazałyby się minimum po roku nauki. 
Dlatego spokojnie! Nikt nie jest antytalentem językowym. Wystarczy zmienić sposób w jaki podchodzi się do języka. Wystarczy zacząć się uczyć porządnie, systematycznie, z sercem, a to na co czekamy z pewnością się pojawi.

I jeszcze jedna ważna rzecz.

Gdy już zmienicie swoje nastawienie do nauki języków, uzbroicie się w cierpliwość! 
Znów mogę podać przykład z mojego życia. Niedawno kupiłem książkę do japońskiego, w której głownie znajdują się nagrania. Książka przedstawia ciekawy sposób nauki, dzięki któremu zamierzone efekty można dostrzec po przerobieniu całego kursu (100 nagrań). Ja będąc na 15 nagraniu, zacząłem się zbyt ekscytować. Nauka szła w miarę łatwo. Trudno było zauważyć jakiekolwiek efekty, lecz ja myślałem inaczej. Oczekiwałem zbyt wiele. Sądziłem, że po przerobieniu nawet nie połowy książki moje umiejętności wzrosną tak, jakbym ukończył ją 2 razy. 
Znów nadeszło rozczarowanie, niechęć i brak wiary w swoje siły. Dlatego najważniejsze to nauczyć się cierpliwości, dokładności i systematyczności. Nie widzisz efektów ciężkiej pracy po miesiącu? Daj sobie czas! Ucz się dalej, a zobaczysz, że wkrótce one się zjawią i cię zaskoczą!

Najważniejsze to wiara w swoje siły. Przecież wystarczy chcieć!

Kolejną ważną rzeczą jest to, aby każdego dnia wyciągać coś nowego z języka. Jeśli postanowiłeś poświęcać na język godzinę dziennie, to zrób to tak, abyś pod koniec dnia mógł bez zająknięcia się powiedzieć to czego się nauczyłeś. Na przykład:

Uczymy się japońskiego słówka "jidohanbaiki" - Automat sprzedający (np. napoje, batony). Okey... powtórzę sobie to słówko po południu, za godzinę i wieczorem. Jeśli nie będę pamiętał, mogę przecież jeszcze jutro się go pouczyć. Jeśli nie jutro to pojutrze itp. itd. Jeżeli stawiamy sobie jakiś cel, wykonujmy go w 100% tak, aby wynosić chociaż coś po jednym dniu nauki, a nie dopiero po tygodniu.

Słowa te kieruję głównie do osób kochających uczyć się języków, a mających z nimi problemy.
Wierzę w Wasze możliwości i trzymam kciuki w dalszych przygodach językowych. Niech systematyczność i  cierpliwość będą z Wami zawsze. *-*

がんばって!!!

czwartek, 16 maja 2013

皆さん、初めまして!

Jestem Ikazuki <ukłon>

Mam zaszczyt powitać Was na naszym blogu, na którym z pełnym oddaniem zamierzamy poświęcić się tematom języka japońskiego oraz kultury Japonii :)

Pomysł nie wyszedł ode mnie, lecz tak się złożyło, że ja zaczynam.

Podstawą tego bloga nie będą stricte lekcje języka japońskiego, bo rozmaitych kursów w internecie jest zatrzęsienie... Chcemy tu stworzyć miejsce tak różnorodne i urzekające swoim niezwykłym klimatem, niczym japońska przyroda. Przyjazne każdemu i przytulne, gdzie można się poczuć jak w gronie znajomych.

Dlatego będą pojawiać się tutaj przede wszystkim luźne wypowiedzi na tematy bardzo różne, naturalnie brzmiące dialogi w j. japońskim, porady, różnego typu relacje, opisy naszych własnych przeżyć i doświadczeń, zdjęcia, rysunki itp. itd.

Z racji tego, że jest nas (współtwórców) tak wielu, to każdy powinien tu znaleźć coś miłego dla siebie.
(oby tylko nie wyszedł nam z tego jakiś galimatias u.u)

Myślę, że słowem wstępu tyle wystarczy :)
Każdego z nas poznacie stopniowo w trakcie tworzenia.

Zachęcamy do śledzenia nowych wpisów,
よろしくお願いします!(^_^)/